Stacja VI. Weronika. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic (Iz 53, 2-3). Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech Krzyż przebaczania. Bardzo często przebaczenie komuś czy prośba o przebaczenie to prawdziwa Droga Krzyżowa. Trud, wydaje się, ponad nasze siły. Ale Droga Krzyżowa zawsze prowadzi ku zmartwychwstaniu. Jej celem nie jest śmierć, ale życie. Rozważania tej Drogi Krzyżowej zostały zainspirowane przez malutką książeczkę o. Na tej stacji drogi krzyżowej poznajemy miłość Boga, która nadaje sens. Jest zaproszeniem do wewnętrznej wędrówki w jego poszukiwaniu. Podejmie ją tylko wiara ufna… Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi. Na pierwszy plan wysuwa się upokarzająca scena przymuszenia. Szymon bezwolnie dołącza do Skazańca. "Jezus ubogi w duchu" to tytuł rozważań drogi krzyżowej do śpiewu. Więcej na: http://daa.pl/dhNETę oraz dwie inne wersje rozważań z odrębną ścieżką Adam Szustak OP: W tej stacji drogi krzyżowej Jezus chce dać nam siły. On uczy nas, że w życiu są takie rzeczy, których nie chce­my, które dzieją się nie z naszej woli, nie są ani dobre, ani błogosławione, nie są też żadną wolą Bożą. Najświętszy Duchu, proszę Cię, abyś spoczął na każdym z nas, gdziekolwiek się lengkapilah skema proses spermatogenesis berikut ini kelas 9. Droga Krzyżowa Stacja XII: Pan Jezus umiera na Krzyżu Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie Boś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył. Chrystus ukrzyżowany, Diego Velazquez, 1632 r. Wielki stos pogrzebowy stopniowo się wypala, a krew Boga-Człowieka wysycha na Krzyżu w świadectwie Jego śmierci. Jego szaty dostały się Jego oprawcom, Jego krew – ziemi, Jego ciało – grobowi, Jego Matka – Janowi, a Jego dusza – Ojcu Niebieskiemu. Wypowiedziawszy ostatnie słowo swego testamentu, Chrystus skłonił swą głowę i umarł. Jego duch wstępuje w otchłań, a Jego eskortą jest łotr. Wszystko się wykonało. Bóg wziął odwet. Trzy rzeczy współdziałały w naszym upadku: nieposłuszny mężczyzna – Adam, pyszna niewiasta – Ewa oraz drzewo. Nasz Odkupiciel użył tych samych trzech rzeczy, by podźwignąć nas na nowo ku Boskiemu życiu: posłusznego człowieka – Chrystusa, pokorną nową Ewę – Maryję i drzewo, które jest drzewem Krzyża. Lecz triumf nie jest jeszcze widoczny, ponieważ z ust grupy zgromadzonej wokół Krzyża wydobywa się krzyk ich chwilowego zwycięstwa: „Innych wybawiał, siebie nie może wybawić”. Módl się za nami Święta Boża Rodzicielko Abyśmy się stali godnymi obietnic Pana Chrystusowych. Modlitwa: O Jezu, oczywiście, że nie możesz się wybawić, nikt nie może, jeśli ma wybawić innych. Twoja słabość nie jest niemocą, ale posłuszeństwem wobec prawa, które jest prawem ofiary. Pąki nie mogą się ocalić, jeśli mają rozkwitnąć, a żołądź nie może się ocalić, jeśli ma wydać dąb. Również Ty, Panie Jezu, nie możesz się wybawić, jeśli naprawdę wybawiasz nas od grzechu. Daj mi wieczną i posłuszną miłość Twego Odkupienia i, dopóki chodzę po ziemi, daj mi pojąć, że nie można spacerować wokół Krzyża – jego rozciągnięte ramiona nie pozwolą mi tego zrobić. Pozwól, abym na Twoje podobieństwo stracił życie dla czasu i – przez najdziwniejszy z dziwnych paradoksów – ocalił je dla wieczności. Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. I Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna, przyczyń się za nami. Arcybiskup Fulton J. Sheen “The Way of the Cross”, National Council of Catholic Men, 1932r. Rozważania Drogi Krzyżowej prowadzone przez o. Grzegorza Szczygieł CP w dniu Droga Krzyżowa 18 XII 2014 Wstęp Świat woła. Świat krzyczy. Domaga się sprawiedliwości, równości, spokoju w imię wzajemnej nienawiści. Droga, którą każdy przemierza, nie jest bynajmniej drogą smutku. Mamy nadzieję, ufamy, że… Każdy żyje, ma jakieś plany, ambicje, układa sobie życie. Jezu, nasza droga, to przyczyna Twojej krzyżowej drogi. To nasze, często kręte i zawiłe z powodu grzechów drogi, które wybieramy i którymi podążamy są przyczyną Twojego cierpienia, Twojej drogi. Pozwól o Panie, podążać za Tobą i z Tobą, tą krzyżową drogą na Kalwarię razem z bł. Karoliną, która oddała życie w obronie własnej godności. Stacja I. Pan Jezus na śmierć skazany. Z jaką łatwością wydajemy sądy, osądzamy, obmawiamy, nie zastanawiając się nad tym, komu jaką krzywdę wyrządzamy. W życiu człowieka, w życiu moim i twoim były sytuacje skazania człowieka… Czemu tak wtedy, gdy to się działo milczałeś? Przecież to twój sąsiad, kolega, koleżanka, przyjaciółka… Milczenie. Skazując drugiego człowieka na wyśmianie, obmowy, skazujemy Jezu Ciebie, kolejny raz, na śmierć. Karolina też była skazywana na śmierć. Nie wszystkim się podoba mówienie o prawdzie, o Bogu. To niewygodne, to staroświeckie… Bł. Karolino, nauczając, katechizując, spotykałaś się z sądem. Mamy prawo do narzucania drugiemu swoich ideałów, wzorców, pomysłów. To boli, bo krzywdzi najbardziej, krzywdzi wnętrze. Bł. Karolino wspieraj nas w mówieniu prawdy i nauczaniu o Bogu. Stacja II. Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona. Cóż za cudowny widok. Skazaniec bierze krzyż na swoje ramiona i idzie. Niech sobie idzie, niech upada, jego sprawa… Cokolwiek uczyniliście jednemu… Stanie z boku i patrzenie nic nie zmieni. Trzeba nam wziąć codzienny swój krzyż, krzyż obowiązków, krzyż cierpienia i go nieść. Każde cierpienie, które nie spotyka się ze zrozumieniem, współczuciem, jeszcze bardziej się potęguje. Miłość nie wybiera, miłość proponuje. Człowiek sam wybiera. Biorąc krzyż na swoje ramiona należy liczyć się z wyśmianiem, wytykaniem palcami… Bóg patrzy inaczej, widzi głębię. Twoim krzyżem, Karolino, były codzienne obowiązki, które spełniałaś z radością i wielką miłością. Stacja III. Pan Jezus po raz pierwszy upada pod krzyżem. Nie wszystko zawsze nam się udaje. Tak często potykamy się na drodze życia. Upadamy i wydaje się nam, że niemożliwe jest powstanie. Tracimy nadzieję. Przestajemy być ludźmi wiary i nadziei. Krzyż był ciężki, a Jezus wyczerpany. Może On upadł dlatego, żebyś Ty nie złamał się w chwilach zbyt dużych trudności. A było i jest ich wiele. Jezus upadł, ale poprzez Swój upadek, dał nam przykład powstawania z każdego upadku. Karolino, ty nigdy nie traciłaś nadziei na zmianę, poprawę życia. Kto ma Chrystusa niesie radość i nadzieję wszystkim wokoło, mimo wielu swoich spraw i trudności. Stacja IV. Pan Jezus spotyka swoją Matkę. Nagle ich wzrok spotkał się. Zobaczył w rozwrzeszczanym tłumie ukochaną Matkę. Z pewnością była to chwila ulgi. Matka… To słowo porusza nawet głaz. To słowo rozgrzewa zmarznięte serce. Matka jest przy swoim dziecku zawsze, a szczególnie, gdy jemu trudno, ciężko. Kiedy czuje się samotne. Karolina szanowała swoich rodziców. Traktowała bardzo poważnie i realizowała w swoim życiu Przykazanie miłości rodziców. Jak często potrzebujemy odwagi, by stanąć przy swoich rodzicach, którzy nas wychowali, obdarzyli i ofiarowali miłość, okazując im szacunek. Stacja V. Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi. Nie bardzo miał ochotę pomagać jakiemuś obcemu Skazańcowi idącemu na śmierć. Zmuszono go do tego. Pomoc zawsze kojarzy się z pewnym wysiłkiem, wyrzeczeniem. Niezbyt często decydujemy się komuś w czymś konkretnym pomóc. Oczywiście oczekujemy pomocy od innych, ale sami jej nie udzielamy innym. Większa jest radość w dawaniu a nie w braniu. Miłość nie wycenia, nie oblicza, nie oczekuje zapłaty i zysku. Miłość płynie z serca, które dzieli się własną miłością. Karolina posługując pośród swoich znajomych, sąsiadów, służyła im, była chętna do pomocy i działania, a tego nam dziś tak bardzo brakuje… Stacja VI. Weronika ociera twarz Panu Jezusowi. Wiele Weronik spotykamy w swoim życiu, może każdego dnia… Odwaga miesza się z czystością. Osoba, która chce służyć, musi mieć wielką odwagę, nie liczyć się z opinią kolegów, koleżanek, pracowników. Czynić swoje nawet pod prąd, nie zgadzając się na opluwanie czyjegoś oblicza, czyjejś twarzy. Każdy ma swoją godność. Należy nam dziś, jak św. Weronika, walczyć przeciw ciemnościom, przeciw złu, które błyskawicznie się szerzy. Bł. Karolino pokaż nam jak walczyć ze złem tego świata, który kusi nas. Stacja VII. Drugi upadek Pana Jezusa. Wiara bez kryzysu, nie jest wiarą pełną. Człowiek ma chwile wątpliwości, zwątpienia. Jezus upada pod ciężarem. Tym ciężarem są wszelkie zaniedbania, problemy natury słownej, brak miłości. Jeśli człowiek nie nauczy się kochać, zagubi samego siebie. Upadając, nie będzie mieć motywacji by się podnieść i iść dalej drogą swego życia. Jezus upadając pod krzyżem po raz drugi, upada pod moimi grzechami obłudy, kłamstwa, grzechami języka. Słowo może bardziej zranić niż czyn. Naszą mocą w powstawaniu jest sam Jezus. Karolina była o tym głęboko przekonana, wierzyła i realizowała swoje powołanie codziennością. Stacja VIII. Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty. Jezus nie potrzebował i nie chciał litości. Bardziej zależało Mu na duszach ludzi, z którymi się spotykał. Karolino ty nie chciałaś koncentrować na swojej osobie. Pewnie niewiele mówiłaś o swoich trudnych przeżyciach. Twoje życie, Karolino, było głoszeniem prawdy, pięknej, radosnej, ukazywaniem miłości wszystkim. Z płaczu, wzruszenia jeszcze nie płynie przemiana życia. Każde twoje słowo, Karolino trafiało na dobry grunt, dotykało serca i rozwijało się we wnętrzu człowieka. Stacja IX. Trzeci upadek Jezusa. I znowu Pan obnaża przed nami swoją słabość. On Wszechmogący Bóg. To wszystko ku czemuś. Byśmy się nie załamywali w chwilach, gdy nam coś nie wychodzi. Nie może nam wychodzić, ponieważ wtedy nie potrzebowalibyśmy Boga i Jego łaski. Oddalalibyśmy się od Niego. Bł. Karolino wspieraj nas w tym, byśmy nigdy nie oddalali się od Boga. Stacja X. Pan Jezus z szat obnażony. To była chwila najtrudniejszego ogołocenia Pana. Ale miłość jest silniejsza. On nie musiał się niczego wstydzić, ale z pewnością wolałby tego uniknąć, gdyby wola Ojca była inna. Ty także, Karolino, nie musiałaś się niczego wstydzić w swoim życiu. Twoja czystość była zaraźliwa i promieniująca na innych. Stacja XI. Pan Jezus do krzyża przybity. To już prawie ostatni etap męki Chrystusa. Trudno wyobrazić sobie ból, który Pan wtedy przeżywał. A nas boli lekko skaleczony palec. Teraz jeszcze bardziej widoczne jest cierpienie. Cierpienie ofiarowane za drugiego jest lżejsze, nie stanowi tak wielkiego bagażu w drodze do Ciebie, Panie. Bł. Karolino pomóż nam ofiarować cierpienie i trudy życia za tych, którzy tego potrzebują. Stacja XII. Pan Jezus umiera na krzyżu. To już kulminacyjny punkt tej wydawałoby się okrutnej i bezsensownej śmierci. Ale my wiemy, że śmierć Jezusa była ceną naszego Zbawienia. Na życie inaczej patrzy się poprzez wydarzenie śmierci. Radość i smutek, dobro i zło. Sami wybieramy. Wybór wolny , który pociąga za sobą pewne konsekwencje. Bł. Karolino ucz nas dokonywać mądrych i dobrych wyborów. Stacja XIII. Pan Jezus zdjęty z krzyża. W końcu Ciało Jezusa znalazło się w ramionach Matki. Tak przytulała Go, gdy był Dzieckiem. I w końcu także Twoja matka znalazła się przy Tobie. Zabrała Cię, Karolino i tuliła, nie mogąc nic zmienić. Zrozumiała, że odeszłaś na Tamten Drugi Brzeg. Ale Ty już nie czułaś i nie potrzebowałaś jej miłości. Byłaś Tam, dokąd dążyłaś przez całe swoje życie. Byłaś na zawsze z Jezusem. A jej pozostał tylko ból. Stacja XIV. Pan Jezus złożony do grobu. Twój pogrzeb był manifestacją na ulicach Zabawy. Okazało się, że każdy, chciał oddać Ci ostatnią przysługę. Uczestniczyć w ostatniej drodze tu na ziemi. Każde odejście boli. Szczególnie bolesne jest odejście dziecka. Ale mamy nadzieję, że tam, w wieczności doświadczymy prawdziwej radości. Pokój może dać tylko Jezus i Jego miłość. Bł. Karolino, pomóż nam zachować pokój i radość mimo kolei naszego życia. Zakończenie. Każda Droga Krzyżowa jest czasem szczególnym, poświęconym Bogu. Przykład życia i męczeńskiej śmierci Bł. Karoliny pokazuje, że dla uczniów Chrystusa nie ma nic niemożliwego. Wartość ludzkiego życia mierzy się wiecznością, miłością wyświadczoną drugiemu człowiekowi. To tam jest nasze miejsce, nasz dom. Aby je osiągnąć mamy po prostu pięknie żyć, pięknie z Bogiem żyć, na wzór bł. Karoliny "Eli, Eli, lema sabachthani" - czyli: "Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?" - to słowa Jezusa konającego na krzyżu. Wbrew pozorom nie jest to okrzyk zwątpienia i rozpaczy, ale zaufania i wiary. Dlaczego? Bo to pierwsze słowa Psalmu 22, który mówi o tym, że Bóg wybawia udręczonego psychicznie i fizycznie człowieka z sytuacji bez wyjścia i przemienia ją w czas chwały i zwycięstwa. Już pierwsi chrześcijanie interpretowali słowa Jezusa z krzyża jako początek Psalmu 22 i tak patrzyli na ten moment Jego życia: oto sprawiedliwy błaga Boga o pomoc z pewnością, że zostanie wysłuchany. Ta interpretacja jest bardzo logiczna: w Ewangelii Jezus bardzo często cytuje wersety różnych psalmów i bez wahania można powiedzieć, że jako pobożny Żyd nimi właśnie się modli i nimi żyje. Oto rozważania drogi krzyżowej, inspirowane psalmami, które towarzyszyły Jezusowi przez całe ziemskie życie. Stacja 1. Pan Jezus skazany na śmierć. Panie, jak liczni są moi przeciwnicy,jak wielu przeciw mnie powstało!Wielu mówi o mnie:„W Bogu nie ma dla niego zbawienia!”Ale Ty, Panie, jesteś moją lękam się tysięcy ludzi, chociaż mnie działać, Panie,ocal mnie, mój Boże!” (Ps 3, 2-3, 4a, 7-8a) Ostatni cud Jezusa – wskrzeszenie Łazarza – doprowadziło przeciwników Jezusa do wściekłości. Nie widzieli już innego wyjścia, niż Jego śmierć. Choć nie musieli wcale tak decydować, mając do wyboru dobro i zło – wybrali zło. Ale Bóg ze zła może wyprowadzić dobro. I złe wybory ludzi wpisać w swój plan, nie dlatego, że zło Mu się podoba, ale dlatego, że potrafi przemienić dotkniętą złem rzeczywistość w najlepszą możliwą. Ty też często wybierasz zło. Nie, to nie jest duże zło; nie ma porównania ze skazywaniem kogoś na śmierć. To takie małe rzeczy. Inni robią gorzej. Pozwól teraz, żeby Duch Święty pokazał ci, jakie małe, niepozorne zło rozgościło się w twoim życiu. Zostaw to, co odkrywasz, u stóp krzyża, by Bóg z tego zła mógł wyprowadzić w twoim życiu dobro. Stacja 2. Jezus bierze krzyż na swoje ramiona. Odpowiedz na moje wołanie,Boże, który mnie sądzisz sprawiedliwie!Zmiłuj się nade mną i usłysz moją modlitwę!Synowie Adama,dokąd będziecie mnie lekceważyć,czemu kochacie marność i lubujecie się w kłamstwie?(Ps 4, 2-3) Jezus bierze krzyż. Nie zasłużył na niego. Krzyż jest niesprawiedliwy. Ale Jezus bierze go i tak, bo wie, że w Bożym planie to jest droga do tego, by odzyskać i uratować tych, których kocha: wszystkich ludzi. Co jest twoim krzyżem? Nie myśl na razie o tym, co zewnętrzne: o trudnościach, o działaniach innych ludzi. Bo najczęściej krzyżem dla siebie jesteś ty sam. Twoje słabości. Pokusy, którym ulegasz. Nie proś, by Bóg ci je zabrał: bo to właśnie one mogą stać się łaską, mogą stać się drogą do bycia lepszym człowiekiem. Przyjmowanie trudności, które wynikają z twojego charakteru, twoich nawyków – to jest przyjmowanie krzyża. Pozwól teraz, żeby Duch Święty pokazał ci, jaka słabość, jaka pokusa jest twoim krzyżem. Poproś Go, by Jego mocą i z Jego pomocą niesienie tej słabości stawało się dla ciebie okazją do czynienia dobra. Stacja 3. Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy. Zmiłuj się nade mną, Panie,bo jestem słaby,ulecz mnie, Panie,bo drżą moje kościprzenika mnie trwoga,a Ty, Panie, jak długo jeszcze będziesz zwlekał? Powróć, o Panie, i mnie ocal,wybaw mnie swoją łaską!(Ps 6, 3-5) Belka krzyża, którą Jezus niesie, mogła ważyć nawet do sześćdziesięciu kilogramów. Zdrowy, sprawny i w sile wieku syn cieśli poradziłby sobie z niesieniem jej bez trudu. Ale Jezus jest głodny, spragniony, wyczerpany i ciężko poraniony chłostą, która miała doprowadzić skazańca do stanu krytycznego. Nie ma nic dziwnego z tym, że traci równowagę i upada. Gdy ty przyjmujesz swoje słabości i pokusy i idziesz z nimi dzień po dniu, twoja równowaga też bywa bardzo chwiejna. Im dalej od ostatniej spowiedzi, tym częściej się potykasz, tym więcej zbierasz zranień, aż w końcu nie da się już nie upaść. Wiesz, że to prawda. Bóg też to wie. I właśnie On mówi ci teraz, że bardzo cię kocha. Że widzi twój ostatni upadek, wszystkie potknięcia, ciężar, który niesiesz. Gdy upadasz, jest bardzo blisko, tak blisko, żeby cię podnieść. Gdy go zawołasz, nie będzie zwlekał. Żaden twój grzech nie sprawi, że On przestanie cię kochać. Nic nie jest w stanie odebrać ci Jego miłości. Nic. Stacja 4. Jezus spotyka swoją Matkę. Zachowaj mnie, Boże, bo Tobie zaufałem!Rzekłem Panu: Ty jesteś moim Panem,moje dobro pochodzi od świętych, którzy są na Jego ziemi,całą swą wolęcudownie nakłonił.(Ps 16, 1-3) Maryja patrzy na swojego Syna, którego trudno teraz rozpoznać, tak jest zakrwawiony, poraniony i cierpiący. Ale Ona widzi go takim, jaki On naprawdę jest. I wie, że to cierpienie prowadzi do zwycięstwa. Być może z tobą i twoją matką jest o wiele trudniej. Nie jesteś bezgrzeszny jak Jezus. A twoja matka nie jest tak święta, jak Maryja. Ale to właśnie twoja matka została wybrana, by patrzeć na ciebie spojrzeniem pełnym czułości i widzieć to, co w tobie najlepsze – i najgorsze. To właśnie ona najczęściej potrafi powiedzieć ci prawdę o tobie: choć nie zawsze umie to zrobić w najlepszy sposób. W spojrzeniu Maryi jest miłość i wsparcie. Nie wiem, gdzie jest teraz twoja mama. Może ją kochasz, może trudno ci z nią żyć, może odeszła i ma inne życie, może nie teraz Ducha Świętego, by przypomniał ci to, czym twoja mama cię zraniła. To, w czym nie umiała być dla ciebie taka, jak Maryja była dla Jezusa. Powiedz Mu: Duchu Święty, przyjdź do mojego serca z łaską przebaczenia. Stacja 5. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Chrystusowi. Szczęśliwy, kto myśli o biednym,Pan go wybawi w dniu go ustrzeże, zachowa przy życiuuczyni szczęśliwym na mu udzieli pomocy na łożu boleści,w chorobie poprawi mu posłanie.(Ps 41, 2-4) Nie, Szymon z Cyreny wcale nie był chętny do pomocy. Był zmuszony do tego, by zhańbić się dotykaniem skazańca. By brać udział w czymś, w czym żaden normalny człowiek nie chciał brać udziału. Był tam przypadkiem. Nie stał i się nie gapił; wracał od swoich spraw. Ludzie spotkani przypadkiem potrafią rozjaśnić twoje życie. Nie muszą cię znać ani ty nie musisz znać ich. Zaskakują cię swoją otwartością, poświęceniem, chęcią niesienia pomocy, choć wiadomo, że trudno ci się będzie zrewanżować. Pozwól teraz, żeby Duch Święty przypomniał ci człowieka, który cię zaskoczył. Pomocą, życzliwością, wsparciem, którego wcale się nie spodziewałeś, a było ci tak bardzo potrzebne. Zobacz: tak Bóg tak się o ciebie troszczy. On wie, czego i kiedy ci potrzeba. I gdy Jemu ufasz, nigdy nie zostawi cię bez pomocy, zawsze znajdzie inne swoje dziecko, które będzie skłonne porzucić swoje sprawy, żeby zatroszczyć się o ciebie. Im bardziej przypadkowo, tym bardziej z Jego natchnienia. Stacja 6. Weronika ociera twarz Chrystusowi. Miłujesz sprawiedliwość,nienawidzisz nieprawości,dlatego Bóg Twój, o Boże,namaścił Cię olejkiem wesela bardziej, niż Twych królewskiewychodzą na Twoje spotkanie.(Ps 45, Weronika. Jej imię przypomina to, co zrobiła: vero ikon znaczy: prawdziwy obraz. Weronika, odważna kobieta, która nie bała się usłużyć skazańcowi. Może zobaczyła w nim niewinnego, udręczonego człowieka, który musi iść, choć ma oczy zalane potem i krwią. A może zobaczyła w nim żywego, cierpiącego, bliskiego na wyciągnięcie ręki Mesjasza, dowód na to, że Bóg nie zapomniał o swoim ludzie, a Jego obietnica właśnie się spełnia. Weronika; córka królewska, która wychodzi na spotkanie Króla, choć On wcale nie nosi królewskiej szaty. I obietnica boża, która wcale nie spełnia się tak, jak się wszyscy spodziewali. Czego ty się spodziewasz po Bogu? Jakie masz oczekiwania? Czego, co On ci daje, nie dostrzegasz, bo wygląda zupełnie inaczej, niż według ciebie powinno? Pozwól teraz, żeby Duch Święty pokazał ci twoje rozczarowanie. Czym rozczarował cię Bóg? Co obiecał, a ty wcale nie widzisz, żeby się spełniało? Powiedz Mu teraz o tym. Najprościej, tak, jak potrafisz. Poproś, by Ci pokazał, jak ta sytuacja wygląda, gdy się na nią patrzy Jego boskim spojrzeniem. Stacja 7. Jezus upada pod krzyżem po raz drugi. Ukaz mi drogi Twoje, Panie,naucz mnie chodzić ścieżkami,które mnie w swej wiernościi pouczaj, bo Ty jesteś Bogiem(Ps 25, 4-5) Upada, znowu upada, chociaż przecież Szymon Mu pomaga. I znowu – nie ma w tym nic dziwnego. Tyle, że On cierpi niewinnie i przyjmuje z pokorą to, co przychodzi, rozszarpujący ramiona ból, niemal roztrzaskane na kamieniach lewe kolano, pulsujące, poszarpane przez bicze mięśnie i ścięgna. W twoim życiu też nie da się nie upadać. Ale to nie znaczy, że masz się poddać i nie robić już nic. Nie znaczy, że masz sobie pozwolić na wszystko, bo skoro upadków nie da się uniknąć, to co za różnica. Słabości i pokusy, które w końcu doprowadzą cię do grzechu – one będą. Będą cały czas. Upadek to nie jest koniec, nigdy. Natomiast zawsze przynosi rozczarowanie sobą. Niesmak, że się nie udało. Gryzące poczucie, że nie jesteś w porządku, że jesteś do niczego. Beznadziejny. Pozwól teraz, by Duch Święty pokazał ci, to, w czym jesteś sobą rozczarowany. To, w czym uznałeś, że taki jesteś, taka jesteś i już. I nic się nie zmieni. W czym czujesz się beznadziejny i nic nie wart. Bóg mówi, że On nie jest tobą rozczarowany. On cię zna. Najlepiej. Wie, na co cię stać, a na co na pewno nie. I chce cię prowadzić tak, żeby upadki zdarzały się jak najrzadziej. Ale bez twojej woli, bez twojej zgody nie będzie cię prowadził. Bo On nigdy nie odbiera wolności, nawet, jeśli w tej wolności ludzie prowadzą Go na krzyż. By cię prowadził, musisz najpierw wybrać Jego. Jeśli chcesz, powiedz teraz na głos: Jezu Chryste, przyjmuję Cię jako mojego Pana i Zbawiciela. Stacja 8. Jezus upomina płaczące kobiety. Panie, kto zagości w Twoim namiocie,kto zamieszka na Twej świętej górze?Ten, kto postępuje nienagannie,czyni sprawiedliwość,kto mówi prawdę w swym sercu,kto swym językiem nie kłamie,nie czyni zła bliźniemui nie znieważa sąsiada.(Ps 15, 1-3) Te kobiety chciały Mu usłużyć; jak pogrzebowe płaczki, choć jeszcze nie umarł i nie miał pogrzebu. A Jezus się zatrzymuje. I mówi do nich. Można powiedzieć: skazaniec marnuje oddech, tak cenny, gdy go prawie już brak. Można powiedzieć: ktoś skazany na haniebną śmierć osądza innych. Bo przecież Jezus mówi do kobiet: „Nie płaczcie nade Mną! Płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Bo jeśli tak czynią z drzewem zielonym, to co stanie się z uschniętym?” Nie wiadomo, co zrobiły z Jego słowami te kobiety. Może zrobiło to na nich wrażenie i się nawróciły. Może oburzyły się i wróciły do swoich domów, ignorując Jego słowa. Tobie też się zdarza ignorować to, co Bóg do ciebie mówi, prawda? Myślisz sobie: to mnie nie dotyczy. Współczujesz Mu, gdy przeżywasz drogę krzyżową, ale ty tak ogólnie jesteś w porządku. Inni grzeszą. Ale ty tu jesteś tylko jako wsparcie. Nie masz udziału. Poproś teraz z odwagą Ducha Świętego, żeby przypomniał ci słowa, które były skierowane do ciebie, ale puściłeś je mimo że to nie było ani o tobie, ani do ciebie. Co to za słowa? Kto je powiedział? Pamiętasz je, prawda? Ale Bóg nie mówi ci prawdy o tobie, by cię zranić. On wie, że prawda może pomóc ci żyć. Żyć w pełni, z radością, z miłością, czując, że żyjesz, a nie tylko wegetujesz, a życie mija dzień po dniu. Gdy przyjmiesz Jego słowa o sobie – to zmieni twoje życie. Stacja 9. Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci. Jak długo, Panie, nie będziesz o mnie pamiętał?Jak długo będziesz odwracał ode mnie swoje oblicze?Spójrz i wysłuchaj mnie, Panie,mój Boże!Oświeć moje oczy, bym na śmierć nie zasnął. Niech nie mówi mój nieprzyjaciel:"Pokonałem go!"(Ps 13, To już jest prawie koniec. I sił też prawie koniec. Właściwie nie wiadomo, jak Jezus może jeszcze iść. Ci, co się spodziewali, że dokona jakiegoś cudu, że się uratuje w ostatniej chwili, że zwycięży – widzą przegranego. Ty też masz takie miejsce, taką przestrzeń w życiu, w której czujesz się przegrany. Twoje słabości, pokusy, wynikające z nich grzechy zwyciężyły i już nie ma szans. Jesteś przegrany, ale i tak musisz iść dalej. Więc idziesz. I to jest twoja droga krzyżowa. Bo to uczucie, że jesteś przegrany, psychicznie i fizycznie cię obciąża. Nie jesteś wierny, nie jesteś dobry, nie jesteś sprawiedliwy. Czujesz się porzucony i nic dziwnego, że Bóg cię porzucił, bo nie zasługujesz na Jego łaskę. Z tej sytuacji nie ma już wyjścia. Nic się nie zmienia od dawna. Wsłuchaj się teraz w swoje serce. W czym czujesz się kompletnie przegrany? Co uznałaś za niemożliwe i straciłaś nadzieję? Pan Bóg mówi ci teraz: nie jesteś przegrany. Ze Mną możesz zwyciężyć wszystko. Ja cię nie porzucam, nie zapominam o tobie, nigdy. Zawsze zasługujesz na moją łaskę, bo Ja nikogo nie skreślam, nikogo nie porzucam, nikogo nie przestaję kochać. Zależy mi na tobie. Chcę przemienić twoje życie. Dzisiaj. Stacja 10. Jezus z szat odarty. Przenikasz i znasz mnie, Panie. Wiesz, kiedy kładę się i wstaję,i czytasz z daleka w moich wszystkich stron mnie ogarniaszi kładziesz na mnie swą jest Twoja wiedza o mnie;przerasta mnie, nie mogę jej pojąć!(Ps 139, 1a-2. 5-6) Odarcie z szat. To kolejny moment upokorzenia. Tradycja mówi, że Jezus został w przepasce biodrowej; ale jest też możliwe, że stał przed patrzącymi nago, okryty tylko ranami i krwią. To moment, w którym nie można już niczego ze swojej fizyczności ukryć. Ciebie nikt nie odziera z szat, by cię upokorzyć przed patrzącymi. Czujesz się bezpiecznie w swoich ubraniach, w swojej głowie, w swojej duszy, do której nikt nie ma dostępu. Nikt poza Bogiem. On wie o Tobie wszystko. I można się tej myśli bać, jeśli się patrzy na Niego jak na surowego ojca, który wymaga, by jego dzieci były doskonałe. Bóg nie jest surowym ojcem. Jest Ojcem, który gorąco kocha. Ciebie kocha. Dowód tej miłości stoi przed Tobą: Jezus Chrystus, który dał się poniżyć, poranić, upokorzyć, zmaltretować i zaraz umrze, by ciebie Bóg wie o Tobie wszystko. Zna Twoje myśli. Można się tego bać. A można też zobaczyć w tym szansę. Powierzyć się komuś, komu nie trzeba długo i wyczerpująco opowiadać, co się dzieje w twoim sercu, bo już to wie. Komuś, kto może wszystko i wszystkie twoje raniące sekrety, tajemnice, których się wstydzisz przed światem – małe i ogromne – może przemienić w coś, co jest dobre, czego nie wstyd pokazać. Pokaż Mu się dzisiaj, ze wszystkimi ranami ciała i duszy, które nosisz. Stacja 11. Jezus przybity do krzyża. Wszyscy razem zbłądzili,stali się ma nikogo, kto by czynił dobro,nie ma ani jednego.(Ps 14, 3) Jest taka metafora, której się używa, by uświadomić dzieciom ich udział w drodze krzyżowej. Mówi się wtedy: twoje grzechy to są te gwoździe, którymi przybijasz Jezusa do krzyża. To bardzo mocny obraz i bardzo łatwo go odrzucić. Bo jest okrutny. Stawia nas w pozycji rzymskiego żołdaka, zadającego śmierć i cierpienie. Nieczułego na cudze cierpienie. Nie czujesz się katem, gdy grzeszysz, prawda? A przecież rany nie muszą być fizyczne. Te psychiczne bolą nawet bardziej. Łatwiej je ukryć, ale trudniej, o wiele trudniej wyleczyć. I ty pewnie o tym wiesz. Tak łatwo ci jest odnosić swój grzech tylko do siebie. Sprawdzać, jak daleko jeszcze do końca skali, myśleć sobie: nie jest ze mną tak źle, to tylko drobiazg, inni robią gorzej. To tak działa, gdy patrzysz na grzech i świętość jak na tabelę punktów w meczu. Wygrywam albo przegrywam, Bóg na koniec patrzy na wynik. Tyle, że to nie jest mecz. To jest relacja. Jak przyjaźń. Jak miłość. Może na razie tylko znajomość. Za każdym razem, gdy wybierasz zło zamiast dobra – jak małe by nie było, mówisz Bogu: nie chcę Cię. A On cię chce, Jemu na Tobie zależy, i to odrzucenie go rani, zwyczajnie, po ludzku rani. Ale gdy wybierzesz Jego, będzie Cię wspierał, by udało ci się wytrwać z dala od zła. Stacja 12. Jezus umiera na krzyżu. Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?Daleko jesteś, mój Wybawco, chociaż jęczę w bólu. Boże mój, wołam w ciągu dnia, a nie odpowiadasz, i nocą, a nie zaznaję spokoju! A przecież Ty mieszkasz w świątyni, Chwało Izraela! Tobie ufali nasi przodkowie, ufali, a Ty ich wyzwoliłeś. Do Ciebie wołali i się nie zawiedli. Ja zaś jestem robakiem, a nie człowiekiem, wyszydzonym przez ludzi, i przez lud wzgardzonym. Drwią ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, wykrzywiają usta i potrząsają głowami: „Zaufał Panu, niechże go ocali, niech go wybawi, jeśli go kocha!” Nie oddalaj się ode mnie, bo blisko jest udręka, a ja nie mam nikogo, kto by mnie wspomagał. Rozwarli na mnie swe paszcze, rycząc jak lwy drapieżne. Siły uszły ze mnie jak woda, rozluźniły się wszystkie moje kości. Jak wosk stało się moje serce, topnieje w moim wnętrzu. Moje gardło wyschło jak skorupa, język mi przywarł do podniebienia. Obalasz mnie w proch śmierci. Obległa mnie zgraja złoczyńców, przebili moje ręce i nogi, policzyć mogę wszystkie moje kości. Oni zaś patrzą na mnie pogardliwie. Dzielą między siebie moje ubranie, a o moją szatę rzucają losy. Ty zaś, Panie, nie stój w oddali! Pomocy moja, spiesz mi na ratunek! Ty Mnie wysłuchałeś! Będę głosił Twoje imię moim braciom, będę Cię chwalił pośród zgromadzenia! Wychwalajcie Pana, gdyż nie odwrócił się ze wzgardą od nędzy ubogiego, nie odwrócił od niego oblicza, lecz wysłuchał jego wołania. Niech wasze serca żyją na wieki! Niech przypomną sobie o Panu i wrócą do Niego. Niech kłaniają się przed Twoim obliczem. Bo królowanie należy do Pana i On panuje nad narodami. (Ps 22, 2-8, 22b, Stacja 13. Jezus zdjęty z krzyża. Pan moim światłem i zbawieniem moim,kogo więc mam się lękać?Pan jest obrońcą mojego życia,przed kim więc mam odczuwać trwogę? Gdy napadli mnie złoczyńcy,by pożreć moje ciało, to właśnie oni, moi wrogowie i prześladowcy, potknęli się i upadli. O jedno tylko proszę Pana i tylko tego pragnę,abym przebywał w domu Panaprzez wszystkie dni mego życiaBym się wpatrywał we wspaniałość Panai mógł oglądać Jego schroni mnie w swoim szałasiew dniu mojej klęskiukryje mnie w głębi swego namiotu,postawi mnie na skale.(Ps 27, 1-2, 4-5) Stacja 14. Ciało Jezusa złożone do grobu. Panie, będę Cię wywyższać,bo mnie wybawiłeśWyprowadziłeś mnie z krainy umarłychi przywróciłeś do życiaspośród schodzących do nadchodzi wieczorem,a rankiem okrzyk radości. (Ps 30, I wszystko się dokonało, co miało się dokonać w męce i nie żyje. Nieśmiertelny Bóg dał się zabić, by ciebie wyrwać ze śmierci. Teraz możesz zwyciężać w swoich małych walkach, bo ta największa już się dokonała. Jesteś uwolniony. Śmierć jest pokonana, ta śmierć, która musi przyjść, gdy grzeszysz, bo grzech zrywa twoją relację z Bogiem, odcina cię od źródła życia, stajesz się jak drzewo, któremu ktoś odciął korzenie – wygląda jeszcze całkiem nieźle, ale uschnie. Bez Niego twoje życie usycha. Ale On może ożywić to, co umarło. Poproś teraz Ducha Świętego, żeby pokazał ci, co w twoim życiu usycha i umiera na skutek twoich własnych, złych działań. Może to twoja przyjaźń. Może małżeństwo. Może relacja z dziećmi albo z rodzicami. Może twój talent. Co umiera, bo nie potrafisz poradzić sobie z grzechem? Złóż to do grobu razem z ciałem Jezusa. I powiedz Mu: Boże, który wszystko możesz, który pokonałeś śmierć i nie ma dla Ciebie nic niemożliwego: najpokorniej Cię proszę, jeśli taka jest Twoja wola – ożyw swoją łaską to miejsce, które na skutek grzechu umiera w moim sercu. Amen. WstępSługa Boży bp Adolf Piotr Szelążek, ordynariusz diecezji łuckiej na Wołyniu i Założyciel Zgromadzenia Sióstr św. Teresy od Dzieciątka Jezus, był przekonany, że na drodze do świętości wpisany jest krzyż. Podczas stacji drogi krzyżowej będziemy czerpać z jego duchowych w życiu naszym, jakby w nieustannej procesji, rzucając pod zbolałe stopy Jezusa kwiaty miłości, zbierane po drodze z naszych modlitw, cierpień, krzyży, smutków i radości, niepowodzeń i pomyślności. Nie zapominajmy, że dar, nawet najdrobniejszy, pociesza Jego Serce, stęsknione naszej miłości. A jednocześnie, naszą postawą zaufania pociągajmy za sobą całe zastępy dusz, również zgłodniałych Boga i pragnienia obcowania z Nim. [Projekt listu z okazji Jubileuszu i 25-lecia pracy w diecezji]Stacja I: Jezus na śmierć skazanyK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić [swe] serce na liczne cierpienia. Wstępujesz na arenę życia, gdy kryzys walki przeciwko Kościołowi sięga najwyższego napięcia. Masz jednak przed sobą wzór w Chrystusie Panu. On do końca życia na ziemi cierpiał prześladowania. To droga tryumfu. [kazanie Do kapłanów.]Jezus wydany, skazany, odepchnięty a jednak w oczach wielu nic nie stracił ze swej godności i świętości. Zgoda na mękę potwierdziła, że to co głosił jest Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja II: Jezus bierze krzyż na swoje ramionaK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.[Święci] na tę drogę odważnie wchodzą. Pewien generał podczas wojny, [powiedział] taką naukę: „Jeżeli masz dwie drogi do wyboru, wybieraj zawsze najtrudniejszą. Ta zawsze prowadzi do zwycięstwa”. Twardość polega nie tylko na zewnętrznych krzyżach. Są i wewnętrzne, twarde doświadczenia. [Kazanie: Drogi świętości]Tylko człowiek zanurzony w Bogu, najpełniej odzwierciedla Chrystusa w sobie, nie w chwale ale w Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja III: Pierwszy upadek pod krzyżemK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić pokora, wzgarda ziemskich zaszczytów, niewinność jest już w pogardzie, czyż [nie] ośmielimy się sadzić, że Chrystus jest przeznaczony na upadek, nie zaś na powstanie. Czyż nie wiemy o tym, że nauka Chrystusa Pana jest nie tylko światłem dla umysłu, ale i wzorem życia? (…) Ten jest zamiar Opatrzności, aby gorliwość małej liczby wybranych wynagrodziła to, co Pan Jezus traci w ogromnej liczbie niewdzięcznych i błądzących.[Kazanie: Jezus znakiem sprzeciwu]Upadek po ludzku pokazuje, że jesteś słaby, ale gdy leżysz na ziemi i podniesiesz głowę, ukazuje się niebo. Upadam jako przegrany, ale wstaję jako Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja IV: Pan Jezus spotyka swoją MatkęK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić potok krwi najświętszej, którą się karmią miliony pokoleń ludzkich, w którym znajdujemy lekarstwo na wszystkie rany duchowe – w poczęciu Maryi ma źródło swoje! [Kazanie: Dogmat o Niepokalanym Poczęciu]Człowiek nosi w sobie rany Chrystusa. Maryja wie o tym, że kto za Nim kroczy, podobnie jak On, stanie się zranionym człowiekiem, dążącym do Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja V: Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż JezusowiK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić przyjacielska, miłość zrównanych sobie, ma związać Stwórcę i człowieka wszystkimi prawami, które z jej natury wypływają. Jeżeli wiąże ich prawdziwa przyjaźń: ich miłość jest nieśmiertelna. „Miłość jeżeli jest nie umiera; jeżeli umiera, nie istnieje”. Może się niekiedy zachwiać, ale odruchem nagłym wraca do równowagi. Nie do pomyślenia jest, aby przyjaciel skrzywdził przyjaciela. [Artykuł: Cierpienie skarbem chrześcijanina]K. Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja VI: Weronika ociera twarz JezusowiK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić życie człowieka składa się z małych chwil, z drobnych momentów, z nieznacznych gestów. Ocean jest potężny i majestatyczny, chociaż składa się z małych kropelek. Wielkim będzie w oczach Bożych ten, kto w spełnianiu małych swych powinności jest święta Weronika, przez prosty, ale odważny gest, została nagrodzona odbiciem Jezusa na chuście, tak i w nas Jezus pragnie ukształtować swoje Oblicze w naszej Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja VII: Drugi upadek pod krzyżemK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić twoje jest rozpaczliwe. Maryja jest nam w ciemnościach gwiazdą przewodnią. Ona wie, dokąd zmierzać, aby znaleźć Jezusa. Ona pierwsza wstąpiła na drogę cienista, przebyła wszystkie bóle, a teraz postępuje na czele rzeczy, ociekłej łzami, potem i upadku można powiedzieć, że samotność nie istnieje, bo w głębi tej samotności odkrywa się obecność Matki. To chwile wielkiej Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja VIII: Jezus spotyka płaczące niewiastyK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić radością napełniamy swe serca, gdy, cierpiąc z Chrystusem Panem, te cierpienia nasze, ofiarujemy za innych w niezliczonych potrzebach ludzkich, w intencjach, które wskazuje nam serce i współczesne życie. [Artykuł: Cierpienie skarbem chrześcijanina]K. Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja IX: Trzeci upadek pod ciężarem krzyżaK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić drogi od nas zupełnie zależy, ale powinniśmy wybrać tylko drogę cnoty, bo ta wymaga od nas ofiar nie większych nad drogę upadku. Tego wymaga własne nasze szczęście i Pan Bóg tą drogą nam iść rozkazuje dla naszego dobra. (…) Nie trzeba nam uciekać w odludne pustynie, tylko uciekajmy od siebie, otrząśnijmy się z miłości własnej, która schlebia tylko złym skłonnościom – tu znaleźć można prawdziwe, a niezachwiane szczęście na ziemi. [Kazanie: Jezus znakiem sprzeciwu]Życie z Bogiem ciągle nas formuje, ciągle proponuje nam sytuacje i wydarzenia, które pozwalają nam wzrastać na drodze do Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja X: Jezus z szat obnażonyK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić ludzie widzą w każdym z nas – obraz Boży. Gdziekolwiek jesteśmy – pamiętajmy, że ludzie przez nas mają poznawać Boga, mają niejako Go oglądać, jak w osobie Chrystusa Pana. Pan nasz Jezus Chrystus ma prawo do naszejbezgranicznej miłości i gorliwości, bo życie Swoje oddał za nas. [Kazanie: Do duchowieństwa]Człowiek tworzy złudne wyobrażenia o sobie i innych. Często oszukuje siebie i ukrywa to co w rzeczywistości jest prawdą. Prawda, choćby najbardziej obciążająca mnie, jest kluczem, który pozwala mi wejść do domu mego Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja XI: Jezus do krzyża przybityK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić prowadzi człowieka – do wielkiego triumfu, prowadzi bohaterską drogą Krzyża. Krzyż [to] właściwość Królestwa Bożego. W tym zespoleniu Boga i duszy – jest miłość Boża. (…) Cierpienie rzeczywiste oczyszcza duszę ze wszystkiego pyłu. Wie, kto może przetrzymać cierpienie. [Kazanie: Królestwo Boże]Aby wziąć krzyż muszę mieć wolne ręce, muszę wypuścić z nich, to co mnie zajmuje, niepokoi. Jak bardzo krzyż oczyszcza, czyni mnie zwycięzcą nad starym Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja XII: Jezus umiera na krzyżuK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić tej ziemi żyjemy, jakbyśmy szli po cieniutkiej tafli lodu, nad bezdenną głębią. Nie wiemy, kiedy się załamie. Wiemy tylko, że się załamie, że czeka nas śmierć doczesna. Każdy musi umrzeć. (…) Czuwajmy żeby nas śmierć wieczna nie pochłonęła. Na to trzeba jednego: Nie odkładać pokuty. (…) Jest rzeczą pewną, że każdy, kto natychmiast do Boga się zwraca, gdy dostrzega swoją winę, może być pewien zbawienia, bo Ojciec Niebieski, wybiega na jego spotkanie, jak do syna marnotrawnego, serdecznie obejmuje i wprowadza do swego domu. [Kazanie: Oddajemy się Bogu]Ile jest w nas pragnienia, żeby w tej stacji drogi krzyżowej być blisko Jezusa? Prośmy, abyśmy w tej chwili mogli uchwycić coś istotnego dla Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja XIII: Jezus z krzyża zdjętyK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić Matka, zapatrzona na dziecię, porywa je w swoje objęcia, przytula do serca, po tysiąc razy całuje, wylewa gorącą łzę na jego główkę i nigdy nie chciałaby się z nim rozstawać. Miłość działa przez Matkę. (…) Niestety dziecko musi odejść z objęć matki, bo zjednoczenie się zupełnie tych dwóch istot, w życiu doczesnym jest niemożliwe. (…) Jezus tysiąckroć kocha nas więcej niż nas ukochała matka! On jest samą miłością, więc dla tej miłości pragnie się z nami zjednoczyć i jedno stanowić. Zakrył swe człowieczeństwo postacią chleba, abyśmy pożywać Go mogli. [Kazanie: O Bożej obecności]W tej stacji nie było wielu słów. Ofiarujmy się Jezusowi przez ramiona bolesnej Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiStacja XIV: Jezus do grobu złożonyK. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić bez stanu łaski, bez zgodności życia z jej wskazaniami jest martwą. Nadzieja nie oparta na czystości duszy, jest [także] martwa. W duszy poddanej grzechowi nie ma miłości Bożej. (…)Miłość Boża jest wynikiem naszego synostwa. Poznanie zaś Boga przez wiarę musi zrodzić w nas Miłość Bożą. (…) Z tego zjednoczenia z Bogiem płyną nowe moce duszy. [Kazanie: Człowiek nadnaturalny]Jakże często oszukujemy się, że możemy stać się świętymi tylko dzięki własnym wysiłkom i żelaznej dyscyplinie. Człowiek, który się szczerze nie nawraca, pozostaje w ciemnym grobie swoich idei i Któryś za nas cierpiał rany,W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad namiZakończenie„Mieszkającemu w Tobie Królowi miłości, bądź Jezus prześwietla powłokę twojej ludzkiej swoje życie, stań się nieustannym wystawieniem Najwyższego ciebie widzi, niech widzi Jezusa w postać, niech pozostaje twoja,ale twoje zachowanie niech będzie ciebie słyszy, niech słyszy twój, niech ludzie poznają jako twój,lecz ton jego niech będzie przebywa w twojej bliskości, niech odczuwa bliskość nic niezwykłego… nic odznaczającego się…nic godnego uwagi… ale kto się przysłucha,niech wyczuwa w tobie tętno Boskiego Serca Jezusowego”. [ks. Robert Madera]Oto nasze wielkie zadanie! Musimy ukazać Jezusa wsobie – naszemu otoczeniu i dawać dowody, że Jezus żyje w nas. [Projekt listu z okazji Jubileuszu i 25-lecia pracy w diecezji]Podkowa Leśna, 2021 Stacja I Jezus skazany na śmierć Pan Jezus w oczach Boga został skazany za nic. Dziś też ludzie oskarżają nas niesłusznie, a i ja nie jestem bez winy – także osądzam innych. Nie możemy sądzić ludzi za to co nam robią. Nie wiemy do końca jakie mają powody, jakie są przyczyny ich postępowania. Jeden jest tylko Prawodawca i Sędzia. Sądząc, stajemy się nie wykonawcami prawa, ale jego egzekutorami. Sądząc – uwłaczamy Prawu. A robiąc to – uwłaczamy Bogu… Stacja II Jezus bierze krzyż na swoje ramiona Jezu, całujesz krzyż i bierzesz go na swoje ramiona. Zaczyna się najważniejsza z Twoich dróg – Droga Krzyżowa. Nie buntujesz się, nie skarżysz, nie narzekasz. Przyjmujesz go z miłością, bo wiesz, że bez tego nie wejdziemy do nieba. Wcześniej powiedziałeś: „kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje…” Tylko przez przyjmowanie z cierpliwością i pokorą moich codziennych krzyży, mogę choć trochę upodobnić się do Ciebie, Jezu, sprawić, by moja miłość podobna była do Twojej. Tak często chcę odrzucić swój krzyż, uciec od niego, może oddać go innym. Gdy muszę już go podjąć, zdarza się, że jest on powodem lęku, smutku, niepokoju, narzekań. Spraw Panie, bym uznawał za łaskę możliwość cierpienia dla Ciebie. Pragnę dziś na nowo, po raz kolejny poddać się Twojej Woli i być gotowym znosić wszystko co mi ześlesz, z pokorą, ufnością i wdzięcznością, za to, że mogę współcierpieć z Tobą, Panie. Stacja III Jezus po raz pierwszy upada pod krzyżem Upadek to nieodłączna część naszego życia. To grzech ukazujący jego słabą część, porażka. Słaby punkt, który boli. Czasami skłania nas do rezygnacji i zboczenia z obranej drogi. Pan Jezus upadł, ale powstał. W ciszy i w pokorze mimo biczowania i poniżania ruszył w dalszą krzyżową drogę. Czy będę jak Jezus, czy Mu zaufam, czy wstanę, a nie będę leżeć? Czy według Jego planu poderwę się i zacznę żyć od nowa. Tatusiu wiem, że w jedności z Tobą wszystko jest możliwe do przejścia. Ty masz dla mnie swój najlepszy plan. Od Ciebie dostaję silę, by wstać z upadku i dalej z Tobą dźwigać swój, na miarę dla mnie zrobiony, krzyż. Stacja IV Pan Jezus spotyka swoją Matkę Spotkanie dwóch Miłości, ciche, spokojne. Ta cisza mówi o bezgranicznej miłości Matki i Syna. Syn dźwiga krzyż naszych nieprawości. Serce Matki przeszywa miecz boleści. Matka, która zawsze była ze swoim Synem. Miliony razy powtarzamy „Zdrowaś Maryjo, …Pan z Tobą. Maryjo, Ty zawsze byłaś z Panem. Przyjęłaś z pokorą, pokojem, miłością i bezgranicznym zaufaniem Bogu, posłannictwo Archanioła. W Tobie „Słowo stało się Ciałem.” Przez niewygody betlejemskiej stajenki, ucieczki do Egiptu, bolesnego poszukiwania dwunastoletniego Jezusa i dzisiaj jesteś na Drodze Krzyżowej ze swoim dzieckiem. Twoje serce dźwiga Krzyż Syna. Jesteś z Nim do końca. Matko Krzyżowa! Syn Twój, na Krzyżu, dał nam Ciebie za Matkę. Maryjo, Matko bezgranicznego zaufania Panu. Maryjo, Matko Bolesna, Matko Krzyżowa! Bądź razem ze mną, tak jak byłaś ze swoim Synem. Nie opuszczaj mnie, nie zostawiaj mnie samotnie, pomóż mi dźwigać mój Krzyż na drodze dnia codziennego. Maleńki to krzyżyk w porównaniu do Krzyża Twojego Syna. Matko Bolesna! Matko Krzyżowa! Bądź ze mną, podtrzymaj mój Krzyż, pomóż mi powstawać z upadków. Zobacz, czasami jest ciężko, zobacz, że jestem słaba. Potrzebuję Twojej, Matko Bolesna, pomocy. Weź mnie, Twoje dziecko, za rękę i prowadź do Jezusa. Prowadź do Jezusa moją rodzinę, przyjaciół, naszą parafię i naszą ojczyznę. Wskaż nam drogę do Twojego Syna. Spójrz na nas z miłością, troską, pomimo boleści Twojego serca, patrzącego na Krzyż Twojego Syna. Matko Bolesna, módl się za nami. Stacja V Szymon z Cyreny pomaga Panu Jezusowi dźwigać Krzyż. Wychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego, ( Mt 23,32). Niewiele wiemy o Szymonie, wiemy, że w tym dniu uprawiał pole i wracał właśnie do domu. Miał swoją drogę, plany i własną historię życia. Setnik w obawie, że w to skwarne południe, wyczerpany Pan Jezus, może nie dojść do celu, zatrzymuje Szymona i nakazuje mu nieść za Jezusem, Jego krzyż. Spotkanie z Jezusem, dotknięcie Jego krzyża, wszystko zmieniło. W sercu Szymona narodziła się wiara. Od tego momentu Szymon zaczyna nowe życie, nową drogę. Chrystus Pan, w swoim Kościele, idzie przez świat i realizuje zbawcze dzieło. Potrzebuje wielu Cyrenejczyków. Jakim ja jestem Cyrenejczykiem? Znam uczucie, kiedy pod ciężarem własnym grzechów, własnych słabości, uginały się nogi. Z przytłaczającym poczuciem winy próbowałam zmagać się, zamykając się w sobie. Panie Jezu, ileż we mnie jest egoizmu. Moje sprawy, moje kłopoty wydawały się najważniejsze. Nie po drodze była mi pomoc słabszemu czy ubogiemu. Wielokrotnie uciekałam przed słabościami innych. Jezus mówił do uczniów, jeśli ktoś zdecyduje się za Nim pójść, powinien zaprzeć się siebie, wziąć krzyż i naśladować Pana Jezusa, bo taki jest sens prawdziwej wiary. Droga ku Bogu nie jest łatwa. Jest to wielki trud, wyrzeczenia i okiełznanie tego, co we mnie jest małe i słabe. Jakby dziś wyglądał świat, gdyby jeden drugiemu nie pomagał? Ciągle obok nas przechodzi Chrystus cierpiący w naszych braciach i prosi o pomoc. Panie Jezu, daj mi łaskę, abym Ciebie dostrzegała w cierpiących braciach i chętnie spieszyła im z pomocą. Pomóż mi proszę, rozwinąć miłość do bliźniego. Panie Jezu za moje zaślepienie, opieszałość, egoizm bardzo Ciebie przepraszam. W pokorze wyrażam gotowość do współdźwigania Chrystusowego krzyża. Stacja VI Weronika ociera twarz Jezusowi Weroniko, chcemy dzisiaj zachwycić się Twoją zdolnością słuchania Ducha Bożego. Byłaś w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu, z sercem odważnym i wzrokiem wpatrzonym w Jezusa. Chcemy prosić dzisiaj, w tej stacji Drogi Krzyżowej, całe Niebo o wstawiennictwo dla każdego z nas, abyśmy byli posłuszni Duchowi Świętemu. Abyśmy byli w odpowiednich miejscach, w odpowiednim czasie z sercem odważnym i wzrokiem wpatrzonym w Jezusa. Stacja VII Drugi upadek pod krzyżem Jezus upada po raz drugi, wśród krzyków tłumu i przepychania żołnierzy. Słabość ciała i gorycz duszy spowodowały upadek Jezusa. Wszystkie grzechy ludzkie, także moje, dźwiga On niewinny. Jezus omdlewa, ale Jego upadek nas podnosi. Jego śmierć nas wskrzesza. Mamy skłonność do powracania do zła, do popełniania grzechów. Jezus nieustannie czeka z odkupieniem i przebaczeniem. Jezus się podnosi i obejmuje krzyż, oby nasze porażki i zwątpienia nie oddzieliły nas nigdy od Niego. Przylgnijmy do Jezusa jak do swego Ojca. Skrucha i pokora przekształcą naszą słabość w Bożą moc. Stacja VIII Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty Jezu, zostałeś sam, bity, poniżany, dostałeś krzyż do niesienia, wiedziałeś co Cię czeka, upadałeś i powstawałeś z miłości do nas, bo chciałeś całym sobą i swoja miłością umrzeć za nas na krzyżu, by się wykonało. Po drodze, w tej samotności, zauważyłeś w tłumie kogoś, kto płacze. To były płaczące niewiasty. Rzekłeś do nich: „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: „Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły.” Czy te dni, o których mówiłeś – to dzisiejsze czasy, kiedy cały dzisiejszy świat zgadza się na aborcję? Bezdzietni rodzice są w modzie, nic i nikt ich nie ogranicza. Na rodziców, którzy mają więcej niż dwoje dzieci, patrzy się ze zdegustowaną miną. Zapowiedziałeś te czasy Panie Jezu, ale mam nadzieję, że miną, może ten koronawirus to zmieni? Stacja IX Trzeci upadek Jezusa To nie był kolejny upadek. To było kolejne powstanie. Łatwiej ulec pokusie, by się poddać, by już nie wstawać, by na dziewięćdziesiątym dziewiątym metrze zawrócić. Ilu z nas dochodzi do tej stacji? Pojawia się myśl: już nie dam rady, jestem zmęczony, to nie ma sensu, już mi się nie chce, już nie powstanę, już nie będę się starał. Po co? Po co się zmieniać? Po co od siebie wymagać? Po co się z tego samego grzechu spowiadać, skoro on i tak powróci? Po co wybaczać skoro, zaraz za zakrętem będzie nowa kłótnia? Po co podawać sobie dłoń w geście przebaczenia, skoro jutro zrobi to samo? Po co dwoić się i troić, skoro tego wysiłku nikt nie zauważy? Jezu, dziękuję! Że dajesz mi dobry przykład, że nieustannie szepczesz mi do ucha: „wstań”, „chwyć Moją dłoń”, „pomogę ci”, „jeszcze trochę”, „dasz radę”, „ to wszystko ma sens, wytrzymaj”. Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Do końca. Stacja X Jezus z szat obnażony Najdroższy Jezu, Panie Nasz, Królu nasz – to tu oglądali Cię, śmiali się, wystawiali na próbę – aż wreszcie zdarli z Ciebie szatę i co znaleźli – czystą miłość, prawdę, pokorę i posłuszeństwo. Błogosławiony Jesteś Ty, który nie lękasz się prawdy do dna, do końca. Tak bardzo się boimy , że się wyda, że się coś okaże, że ktoś wyciągnie coś na światło dzienne. Co z tym zrobić? Trzeba to ukrzyżować w spowiedzi świętej i pokucie. Kto naprawdę umarł z Jezusem, ten nie ma czego się bać. Temu nie są potrzebne tytuły, osiągnięcia, nieustanne sukcesy w rywalizacji, nadmierna konsumpcja. To nowy czysty człowiek – człowiek z Ducha. Jezu, jakiej Wielkiej Mocy nabierają Twoje Słowa w tym Świętym czasie : Nie miejcie złota, ani srebra, ani pieniędzy w trzosach swoich. Ani torby podróżnej, ani dwu sukien, ani sandałów, ani laski” (Mat. 10, 9). AMEN Królu spraw, by nasze serca otworzyły się i byśmy z pokorą przyjęli tę Prawdę Stacja XI Pan Jezus do Krzyża przybity Jezus przybity do krzyża. Wcześniej umęczony, ubiczowany, wyszydzony, poddany okrutnemu cierpieniu. W słowach antyfony z liturgii Wielkiego Piątku mówi do nas: ” O, wy wszyscy, którzy przechodzicie drogą, zatrzymajcie się i popatrzcie, czy jest ból podobny do mojego. „ O Krzyżu, bądź pozdrowiony, jedyna nasza nadziejo! Tak bardzo cierpimy, nie ma człowieka, który nie doznałby bólu fizycznego, czy duchowego pochodzącego od świata, czy takiego, który sam sobie zadaje. Tak bardzo lękamy się o nasze życie, życie naszych bliskich, przeżywamy liczne cierpienia duchowe. Każdy człowiek żyjący na ziemi niesie swój krzyż. Większy, czy mniejszy. Bez Chrystusowego Krzyża ludzkie cierpienie pozostaje niewytłumaczalne, bezsensowne, jakby bezwartościowe. Dlatego warto patrzeć z miłością na Krzyż Chrystusa, adorować go, w nim odnajdywać sens swego cierpienia. Bóg podzielił ludzki los. Razem z człowiekiem przyjął mękę, samotność, szyderstwo, niesławę, bezbronność i wybaczył prześladowcom. Nie ma takiego cierpienia, którego Syn Boży by nie doznał. Nie ma takiej winy, wstydu, samotności, głodu, ucisku czy wyzysku, nie ma tortur, więzienia czy morderstwa, przemocy, czy zagrożenia, które byłoby Mu obce. Stąd wiadomo, że nie jesteśmy sami z naszym cierpieniem. Drzewo hańby, śmierci i klęski staje się miejscem Chwały i zwycięstwa Chrystusa, a przez to znakiem nadziei dla człowieka. Nadziei oczyszczenia, odkupienia i przywrócenia do życia. Nadziei, która zaczyna się w naszym zwyczajnym życiu, tu, na ziemi, ale która sięga wieczności i ostatecznego celu życia człowieka. Dzięki Tobie, Chryste, czuję się w swym trudzie spokojniejszy i mocniejszy, gdyż wiem, że nie jestem sam i że jestem kochany przez Stwórcę. Stacja XII Pan Jezus na Krzyżu umiera „Wykonało się”[J 19,30]. Zbawcza misja Jezusa dobiegła kresu. „Wykonało się” – tak też mogliby powiedzieć ci, którzy zaplanowali pozbycie się Jezusa z tego świata. My wiemy, że zabity został Zbawiciel Świata, że dokonało się wielkie zło i łatwo oceniamy tych, którzy tego dokonali. Ale czy my sami brnąc w grzech, w realizację jakiegoś naszego grzesznego planu jesteśmy w stanie dostrzec, że postępujemy podobnie, dążąc do zabicia Bożej Miłości, dążąc do unicestwienia Bożej woli. „A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać”. ”Setnik zaś i jego ludzie […] mówili: Prawdziwie Ten był Synem Bożym”[Mt 27,51,54]. Dobrze kiedy po wyrządzeniu przez nas zła zatrzęsie się nam ziemia i dostrzeżemy nasz grzech. Gdy dojrzymy, że my także przyłożyliśmy rękę do śmierci Jezusa na krzyżu. Ale przede wszystkim dostrzeżemy też, że On jest prawdziwie Synem Bożym, Miłosiernym Zbawicielem Świata. Tym, który na krzyżu pokonał nasz grzech. Panie Jezu prosimy, aby nie zabrakło w naszym życiu „trzęsień ziemi”, które pozwolą nam nawrócić się do Ciebie. Stacja XIII Pan Jezus zdjęty z krzyża. Wszystko się skończyło. Skończyła się Męka Pana. Pod krzyżem zrobiło się pusto, została garstka, wśród nich Maryja, reszta się rozproszyła. Ci którzy Go słuchali, ci którzy Go wielbili, ci którzy pokładali w Nim nadzieję odeszli, ze strachu, z niemocy, ze zwątpienia. Gdzie ja jestem? Czy zostałem na górze pod krzyżem, czy uciekam, bo doświadczam kryzysu wiary, konsekwencji grzechu, strachu przed pandemią? Na kolana Maryi złożono martwe ciało Jej Syna, umęczone, zmasakrowane, lecz Ona widziała w Nim nowe życie, mówiąc Bogu tak, trwała w Jego woli do końca. Maryjo, uproś mi łaskę patrzenia oczami wiary na upadki, porażki, cierpienia moje i moich bliskich, abym w godzinie próby, poprzez modlitwę, trwał w woli Pana i widział nowe życie. Stacja XIV Jezus złożony do grobu Już po wszystkim. Cisza. Wypłakane łzy, brakuje słów. Kamień pieczętuje grób jak wykonane zadanie. Już nic nie można zrobić. Można tylko trwać. To czasami jest najtrudniejsze. Pozorna bezczynność. Trwać w wierności. Trwać w ufności. Trwać przy kimś, kto tuż obok cierpi. Tyle planów przed świętami, pełny kalendarz. A tymczasem jest choroba, jest ból. Wszystkie moje zamiary, pragnienia wkładam do grobu. Bóg ma dla mnie inny plan. Mówią, że niewiele można zrobić, że trzeba czekać. Więc czekam – na wypełnienie się woli Bożej, na Zmartwychwstanie.

12 stacja drogi krzyżowej rozważania